Anthony Bourdain jest znanym szefem kuchni, pisarzem i dziennikarzem. Przeszedł wszystkie szczeble kariery, od pomywacza do szefa kuchni znakomitej nowojorskiej restauracji „Brasserie Les Halles”. Bourdain w sposób ostry, zabawny i bezwzględnie prawdziwy opowiada o życiu ludzi zajmujących się kuchnią.
Zaczęłam czytać i od początku książka spodobała mi się. Autor nie próbuje przedstawić siebie jako złotego, zdolnego eksperta od urodzenia. Tak opisuje siebie jako nastoletniego chłopaka”
„Byłem – powiedzmy sobie szczerze – rozpuszczonym, żałosnym, narcystycznym, autodestrukcyjnym i bezmyślnym młodym chamem, który prosił się, żeby ktoś mu w końcu porządnie skopał dupę”. Niezwykle dosłowny opis :-)
Następnie opisuje siebie jako szczyla pracującego na pomywaku, który z ludźmi z pracy palił ciągle trawkę, brał LSD i opalał się nago.
W pewnym momencie Bourdain doznaje olśnienia i pragnie zostać szefem kuchni, traktowanym wówczas niemalże jak bóg przez ekipę w restauracjach, klientów i dziewczyny.
Tak opisuje wczesne lata 70-siąte w niewielkim porcie w Anglii: „Kalmary uważano za chłam i można je było dostać w porcie praktycznie za darmo. Tuńczyka sprzedawano głównie jako pokarm dla kotów oraz fabrykom konserw i kilku przedsiębiorczym Japończykom, których uważano za pomylonych z powodu sum, jakie byli gotowi zapłacić. Żabnica miała dopiero zostać nazwana „lotte” i zagościć na stołach restauracji na Manhattanie. W Provincetown ryby, wyfiletowane i pozbawione skóry przygotowano zazwyczaj w jeden sposób – rzucano najczęściej do metalowej brytfanki, polewano sklarowanym masłem, posypywano papryką, a następnie zapiekano na maksa. Za szczyt wyrafinowania uznawano garniturek w postaci natki pietruszki i ćwiartki cytryny”
Nieźle się zaczyna, nie uważacie? :-)
Opis przygotowania i podawania ryb przypomina mi nieco nasze polskie miejscowości morskie ;)Prawda? :D
'Świetna książka naturalistycznie przedstawiająca „życie od kuchni” :-)' nie posiada komentarzy
Bądź pierwszym komentującym!